Sklonowali ludzkie zarodki... Quo vadis homo sapiens? Burza wokół klonowania - chcą wskrzesić neandertalczyka? Klon marnotrawny - POLECAMY TEN ARTYKUŁ! * * * TO JUŻ HISTORIA... Dolly eksponatem muzealnym Poważne wątpliwości etyczno-moralne tej drogi nauki w dziedzinie genetyki. Quo vadis homo sapiens...? opublikowane: 17 maja 2013 r. Badacze sklonowali ludzkie zarodki metodą Dolly (przeczytaj w RF: Dolly eksponatem muzealnym), z których po raz pierwszy można pozyskać komórki macierzyste - informuje pismo Cell. Otwiera to nowe możliwości hodowli tkanek i narząd, ale budzi również ogromne kontrowersje etyczne. Międzynarodowy zespół naukowców, którym kierował Masahito Tachibana z Oregon Health & Science University (USA), wykorzystał komórki jajowe ofiarowane do eksperymentu przez jedną z kobiet. Usunięto z niej jądro komórkowe, zawierające zasadniczą część DNA, a zamiast niej wprowadzono jądro komórkowe pobrane ze skóry innej dorosłej osoby. Jest to najstarsza metoda klonowania z komórek somatycznych, którą po raz pierwszy wykorzystano w 1996 r. do wyhodowania owieczki Dolly.
Nikomu wcześniej nie udało się tego dokonać. Dr Shoukhrat Mitalipov z Oregon Health&Science University twierdzi w komentarzu do badań, że najnowszy eksperyment to ogromny krok naprzód w próbach pozyskiwania komórek macierzystych i wykorzystania ich do hodowli tkankowych. Przyznaje jednak, że trzeba jeszcze przeprowadzić wielu badań, by klonowanie i inżynieria tkankowa były skuteczne i bezpieczne. Prof. Chris Mason University College London w wypowiedzi dla BBCNews porównuje te badania do pierwszych prób braci Wright, pionierów lotnictwa, którzy skonstruowali samolot zdolny początkowo jedynie unieść się powietrze i wykonać krótkie skoki. Jego zdaniem podobnie jest dziś z wykorzystanie komórek macierzystych. Inni badacze zwracają uwagę na wątpliwości moralne takich eksperymentów. Dr David King z Human Genetics Alert ostrzega, że torują one drogę do klonowania ludzi. Jego zdaniem, nawet publikowanie wyników tego rodzaju badań jest niemoralne. Autor: Marek Nowicki Żródło: niezalezna.pl, PAP opublikowane: 24 stycznia 2013 r. Duże zamieszaniu wywołała w ostatnim czasie (styczeń 2013 r.) informacja o planach sklonowania... neandertalczyka. Amerykański genetyk, prof. George Church z Harvard Medical School zaprzecza doniesieniom medialnym na ten temat i twierdzi, że chciał tylko zwrócić uwagę, że kiedyś będzie to możliwe. Brytyjski dziennik Daily Mail napisał, że amerykański genetyk, jeden z pionierów tzw. syntetycznej biologii, poszukuje kobiety, która zdecydowałaby się urodzić neandertalskie dziecko. Uczony chciałby zrekonstruować DNA neandertalczyka, który wyginął przed ponad 30 tys. lat, by uzyskać z niego zarodek, a potem wszczepić go do organizmu kobiety. Historię natychmiast podchwyciły media na całym świecie podkreślając, że przypomina ona fabułę filmu Jurassic Park. Brytyjski dziennik powołuje się na wywiad jakiego prof. Church udzielił na ten temat tygodnikowi Der Spiegel. Tymczasem specjalista twierdzi, że mówił jedynie o tym, że sklonowanie neandertalczyka być może będzie możliwe za jego życia. Do takiego twierdzenia skłania go to, że coraz większy jest postęp w biologii, większy nawet niż niedawno się spodziewano. Informacja wywołała spore zamieszanie, ponieważ w wielu krajach klonowanie jest zakazane. Z kolei prof. John Hawks z University of Wisconsin-Madison wyjaśnia w wypowiedzi dla LiveScience, że daleko jest jeszcze do tego, by z pozyskanego DNA wymarłego gatunku można było uzyskać żywą komórkę. Jego zdaniem, jest to wciąż jedynie science-fiction. Zresztą nauka nie jest tym zainteresowana. Klonowanie wymarłych gatunków zwierząt nie jest priorytetem współczesnej biologii. Rozmnażanie drogą płciową ma pewne wady, ale mimo wszystko, to sympatyczne zajęcie... Rozmnażanie drogą płciową od setek tysięcy lat sprzyja rozwojowi ludzkiej kultury. Tą właśnie drogą materiał genetyczny pewnego holenderskiego młynarza połączył się z informacją genetyczną córki piekarza, czego wynikiem nie był ani nowy młynarz, ani nowa piekarzówna, ale Rembrandt. Przy zapłodnieniu dwa drzewa genealogiczne zostają ze sobą połączone w sposób niemożliwy do przewidzenia. To dlatego siodlarz z Królewca Johann Georg Kant nie obdarzył świata kolejnym siodlarzem, lecz zrobił żonie dziecko, które inteligencją przewyższało oboje rodziców: ten syn miał na imię Immanuel. Miguel de Cervantes mógł napisać Don Kichota tylko dlatego, że przyszedł na świat nie jako klon pewnego zubożałego szlachcica, który zarabiał na życie jako znachor, lecz jako jego czwarte dziecko, spłodzone metodą tradycyjną. Po sklonowaniu miernoty powstanie co najwyżej nowa miernota. Kto dziś dałby się sklonować? Na przykład homoseksualiści pragnący mieć dziecko. Albo ludzie samotni nie mogący znaleźć partnera. Właściciele rodzinnych firm, którzy życzą sobie perfekcyjnego dziedzica. No i zapewne megalomani, których wprawia w rozpacz własna śmiertelność, gdyż chcieliby obdarzyć sobą także następne pokolenia. Na przykład taki Goethe albo Joschka Fischer. Może się też znaleźć jakiś poszukiwacz przygód, który śmiało będzie ryzykował życiem, mając drugie w zapasie. Albo narcystyczny kanibal, który wreszcie będzie miał możność zjeść samego siebie. Sklonowane dziecko najpierw uraduje swego twórcę, który będzie je radośnie porównywał z własnymi zdjęciami z dzieciństwa. Wkrótce jednak pojawią się problemy. Jeżeli ten mężczyzna jest żonaty, to za kogo powinna uważać się jego żona? Za matkę, macochę czy może raczej szwagierkę? A gdyby zakochała się w klonie, to czy byłoby to kazirodztwo, czy tylko powtórka małżeństwa? W sądzie trzeba by było pytać świadka, czy nie jest krewnym, powinowatym ani klonem oskarżonego. W miarę dorastania klona te problemy piętrzyłyby się coraz bardziej. To, że synowie w tym wieku nienawidzą ojców, jest rzeczą normalną. Luter nienawidził swego ojca, bo tamten bił go do krwi za najmniejsze przewinienie; Kafka dlatego, że ojciec zabraniał mu pisać; Brecht przekuł swą nienawiść w balladę o Jakobie Apfelböcku, który zabił swoich rodziców i schował ich ciała w szafie, aby tam zgniły. Jakże więc sklonowany chłopiec miałby nie darzyć nienawiścią swego ojca, twórcy, starszego bliźniaka? - Dlaczego ten zgred wbił sobie w głowę, że będę dokładnie taki jak on? A gdyby ten syn miał być drugim Mozartem, zapytałby: Co mam z sobą począć? Po co światu drugi Czarodziejski flet? Ale to jeszcze nic w porównaniu z przerażeniem, jakie ogarnęłoby ojca. - Jeśli ten sztuczny bliźniak naprawdę jest całkiem taki jak ja, to czy nie postradałem danej mi od Boga niepowtarzalności? Jeżeli jestem taki jak Goethe i stworzę moje arcydzieło, czyli drugą część Fausta, dopiero jako 82-letni starzec, to czy mój klon nie może mnie w tym uprzedzić? W rzeczywistości taki klon będzie oczywiście prawie zawsze inny niż jego stwórca: będzie rósł o pokolenie później, włączy się w zupełnie odmienny świat. Znajdzie się pod wpływem całkiem innych przyjaciół, nauczycieli, zespołów muzycznych. Do tego będzie pod kuratelą ojca-bliźniaka, co tamtemu zostało oszczędzone. Nie może więc być identyczną kopią. Dawca sklonowanej komórki będzie patrzył na niego raczej z obrzydzeniem jak na plagiat - albo zacznie się go bać jako rywala. Nawet niesklonowani synowie wprawiali ojców w panikę, gdy byli do nich zbyt podobni Johann Strauss ojciec (ten od Marsza Radetzky'ego) czuł się tak uciemiężony przez swego syna (tego od Pięknego modrego Dunaju i Zemsty nietoperza), że chciał mu sądownie zabronić publicznego muzykowania. W końcu, po kilku latach zmagań i rywalizacji, zmarł z wyczerpania i rozpaczy w wieku 45 lat. Gdy jednak naturalny syn okazywał się całkiem inny niż ojciec, rozczarowanie nierzadko przeradzało się w morderczą furię. Piotr Wielki kazał dręczyć swego syna, aż zmarł on pod knutem; Fryderyk, zwany później Wielkim, został przez swego ojca uwięziony w twierdzy i musiał całować mu buty na znak posłuszeństwa. Czy miałoby to inaczej wyglądać w przypadku synów sklonowanych? Gdyby dawca komórki zabił swojego klona, nie musiałby się lękać wyroku za morderstwo. Może uznano by to za nową formę samobójstwa? Albo za samookaleczenie? Taki czyn byłby karalny jedynie w przypadku wyłudzenia odszkodowania lub wymigiwania się od służby wojskowej. Dobry adwokat użyłby argumentu, że w grę wchodziła tu obrona konieczna. Przecież klon już od dłuższego czasu czatował na swego stwórcę... Wolf Schneider - Sueddeutsche Zeitung * * * Dolly eksponatem muzealnym Dolly przyszła na świat w 1996 roku w wyniku sklonowania 6-letniej owcy, przeprowadzonego przez zespół prof. lana Wilmuta z Roslin Institute pod Edynburgiem. Od tego czasu metodą Dolly klonowano kolejne zwierzęta różnych gatunków. Większość tworzonych w ten sposób osobników miała jednak uszkodzone organy wewnętrzne i umierała wkrótce po urodzeniu. Ta sama procedura miała być wykorzystana do tworzenia kopii ludzi - jeżeli wierzyć sekcie raelian i dr. Severino Antinoriemu (patrz informacje poniżej). Mimo zapewnień prof. Wilmuta, iż Dolly była całkowicie zdrowa (urodziła 6 jagniąt), od czterech lat stan jej zdrowia pogarszał się. Naukowcy zauważyli m.in., że cierpiała na artretyzm i otyłość - choroby spotykane u starszych zwierząt jej gatunku. Specjaliści genetycy podejrzewali, iż jest to właśnie efekt klonowania z dorosłych komórek, a 6-letnia Dolly jest starsza, niż na to wygląda". Zdaniem dr. Harry'ego Griffina z Roslin Institute, owce dożywają zwykle 11-12 lat, a choroby płuc pojawiają się dopiero w starszym wieku. Przeprowadzamy dokładne badanie pośmiertne, niedługo poinformujemy o wynikach - oświadczył dr Griffin. Na początku lutego z nieznanych przyczyn padła inna sklonowana owca, australijska Matylda. Te niepokojące informacje zbiegły się w czasie z ostatnimi rewelacjami sekty raelian i prof. Antinori o sklonowaniu pierwszych ludzi. Rozbudzi to z pewnością ożywioną dyskusję nad etycznymi i moralnymi aspektami tego typu działań. Ktoś kiedyś zwrócił uwagę, iż nieudany eksperyment w wypadku sklonowania owcy, psa czy też innego zwierzęcia - można przerwać w każdym momencie bez większych konsekwencji. Co jednak zrobić z nieudanym eksperymentem w wypadku sklonowanych ludzi?". (Reuters, PAP, Rz, PSK)
© Copyright by RETINA FORUM 2001-2016 redaktor naczelny: Piotr Stanisław Król RETINA FORUM - Internetowe ok(n)o wiedzy genetycznej |